Jedzenie,  Miejsca,  Podróże

Kolory emocji.

Wszystko ma swój czas. Do jednych decyzji dojrzewamy szybciej do innych dłużej. Co więcej tę samą rzecz jeden przetwarza w mig, inny potrzebuje czasu. Po prostu jesteśmy inni.

Jesteśmy po drugich świętach na obczyźnie i stwierdzam ze spokojem wewnętrznym, że jesteśmy w zupełnie innym miejscu. I jako rodzina i indywidualnie. Widzę, że każdy z nas potrafi już odnaleźć się w tutejszej rzeczywistości. Każdy z nas daje też temu miejscu cząstkę siebie. Może to, że pogodziłam się i przyjęłam fakt, iż nie mam wpływu na niektóre życiowe kwestie, choć bezpośrednio mnie dotykają to sprawiło. Może potrafię pewne swoje życiowe „porażki” przyjąć, a nie z nimi walczyć.

Cieszy mnie, że coraz częściej emocje pozostają na wodzy.

Cieszy mnie, że po powrocie z urodzin od kolegi mój syn powiedział, że „to najlepsze urodziny w jego życiu”.

Cieszy mnie, że przypadkowo napotkany znajomy Polak nie ucieka, tylko pije ze mną kawę i dyskutujemy o codziennym życiu.

Cieszy mnie, że znajoma Polka wychodząca za Balijczyka zaprosiła nas na tę rodzinną uroczystość.

Dla takich chwil warto było to wszystko… przeżyć.

Nie chcę Bali z katalogu, bo wiele w tym katalogu retuszu, bo jednak to cudzy punkt widzenia. Chcę wspólnie tętnić z tym pięknym miejscem i odkrywać co ma dla mnie. Tylko dla mnie!