Jedzenie,  Miejsca,  Podróże

Singapore

Do Singapuru 20 lutego 2019 zabrał nas Jetstar. Pogoda piękna. Lot gładki i przyjemny. Jesteśmy. Moc atrakcji przed nami. Singapur – pięknie zaprojektowane i przemyślane miasto. W planie czas tylko na cząstkę rozrywkowo-zabawową jaką oferuje miasto: Universal Studios, S.E.A. Aquarium i Gardens by the Bay.

Po wylądowaniu zaopatrzyliśmy się w 3-dniowe Tourist Pass’y na komunikację miejską. Szymon po wyrobieniu karty jeździł „za gratis”. Przemieszczaliśmy się głównie metrem MRT. Choć i przejażdżkę piętrowym autobusem zaliczyliśmy. Ruch uliczny przewidywalny. Wszędzie liczniki czasu. Nikt nie jeździł po chodnikach, nie wymijał na trzeciego. Skuterów prawie wcale. Za to pojawiły się rowery. Przy stacji metra  stały nawet piętrowo. Jakże to miła odmiana po balijskim chaosie.

Pokój wynajęliśmy w dzielnicy Geylang – podobno najlepszej pod katem wyboru jedzenia. Kilka minut spacerkiem od stacji metra Aljunied. W najbliższej okolicy przynajmniej cztery miejsca, gdzie można wybrać najróżniejsze potrawy. Małe punkty gastronomiczne otoczone stolikami. Szymon na pierwszy smak wybrał pierożki z krewetkami, choć upierał się, że to kurczak. Bardzo mu smakowało. Poprosił o dokładkę. Ja miałam nieco szerszy zestaw, ale równie smaczny. Bez dokładki 🙂 Nie zmieściłam.

Po odbudowaniu zapasów sił i regeneracji główną dziecięcą atrakcją było wyjście do Universal Studios. Przeznaczyliśmy na to cały dzień. Najpierw metrem, później Sentosa Express i już. Mimo, że był to czwartek ludzi ogrom. Co nas zaskoczyło, wcale nie dzieci, czy młodzieży było najwięcej. Głównie bawili się dorośli. Wszędzie potężne kolejki.

Filmowo, kolorowo – świat bajek i wyobraźni.

Kolejnego dnia S.E.A. Aquarium też na Sentosie. Byliśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni ile nasze dzieci wyniosły z tej wyprawy. Byli bardzo zainteresowani i chłonęli wszystkimi zmysłami. Bardzo udany trip. Naprawdę polecam.

Później spacer po ogrodach Garden by the bay, gdzie wieczorem obejrzeliśmy fantastyczny pokaz światła i dźwięku. Singapur nocą wygląda olśniewająco. W pakiecie otrzymaliśmy jeszcze pełnię księżyca! Zupełnie przy okazji wyrobiliśmy wizę na  kolejne 60 dni.

Ale wszystko dobre, co się dobrze kończy. Nasza przygoda w Singapurze też. Czas wracać na Bali.