Basen
Piękny słoneczny dzień. Jak co dzień wybraliśmy się z Szymonem spacerkiem do przedszkola. Kadra ubrana odświętnie, ale to już nie dziwi, aż tak bardzo. W końcu muszą upchnąć w kalendarz jakoś te swoje 200 dni świątecznych. Daniel odwiózł Alberta do szkoły skuterem. Warung, który mijam codziennie funkcjonował bez zakłóceń. Placki ryżowe suszyły się na słońcu. Koguty piały ukryte pod koszami. Dzień przyniósł uwalniającą rozmowę z moim kochanym mężem.
Oboje poczuliśmy, że teraz to już na pewno wszystko zacznie się układać. Świat pomału uchyla drzwi. Puzzle zaczynają się układać. O 15.00 odebrałam Szymona z przedszkola i poszliśmy do domu. Daniel przywiózł Alberta i rodzina w komplecie. Codzienne obowiązki, obiad, etc. Trach! Wyłączyli prąd! Daniel, aby się skomunikować ze światem opuścił domowe pielesze z telefonem i słuchawkami na uszach. Bez prądu nie da się funkcjonować. Ni stąd ni zowąd prąd pojawił się powtórnie. Ku uciesze wszystkich, bo bez wiatraków, wierzcie mi jest naprawdę ciężko. Włączyli prąd, więc jest i woda, bo pompa uruchomiła się tym razem bez problemu. Wpadłam na wspaniały pomysł odgruzowania kuchni po obiedzie. Szymon rysował. Albert chciał dokończyć oglądanie filmu tak brutalnie przerwanego. Sielanka! Nagle słyszę chlust! Bomba do basenu! Ale kto się kąpie? Nie było zgłoszenia chęci moczenia przez nikogo. Przez te parenaście kroków „lotu” z kuchni do basenu myśli 1000. Najczarniejszy scenariusz dla rodzica iści się na moich oczach. Szymon jest pod wodą! ………. Wyłowiony dzięki pomocy brata i moim! Dzięki Ci Panie! Nic nikomu się nie stało. Szymon przestraszony i oszołomiony! Tak dużych oczu oboje z Albertem chyba jeszcze nie mieliśmy.
Przy wyborze domu mieliśmy niemałą zagwozdkę czy ma być basen czy nie. Główną obawą był temperament naszego czteroletniego syna Szymona. Czy jesteśmy w stanie dopilnować, aby zbyt szybko nie nauczył się nurkować? Czy jesteśmy w stanie wytłumaczyć mu jakim niebezpiecznym żywiołem jest woda kiedy patrzy na starszego brata, który czuje się w wodzie jak ryba? Dzieci jednak działają przecież na podstawie tego co widzą bardziej niż tego co się im mówi. Do dnia dzisiejszego wydawało mi się, że to co mówiliśmy, tłumaczyliśmy było wystarczające. Stało się inaczej. Do końca nie wiem czy specjalnie skoczył do wody czy się poślizgnął. Ale nie zmienia to faktu, że każdego dnia musimy być czujni, bo wróg czuwa w ukryciu.
Nie wiem co nas czeka jutro, ale wiem, że rodzina jest najważniejsza, a dzieci to nasz skarb. Delikatny i kruchy skarb.