
Skuterowy kwartet
Szymon nie daje się namówić na smakowity makaron z warzywami (danie sprzedawane chyba w każdym warungu na Bali). Zostaje przy swoich preferencjach, czyli jajecznica z sokiem pomarańczowym.
Dzisiaj degustujemy lokalne lody na patyku. Mnie osobiście nie urzekły, ale dzieci są zadowolone.
Daniel nabiera wprawy w prowadzeniu tutejszego skutera. Mamy zamiar wtopić się w tłum uliczny jeżdżąc całą rodziną na jednym, czyli jak wszyscy balijczycy.
Jak na razie mocno walczymy ze swoim skostniałym podejściem w poruszaniu się po drogach, czyli jeżdżenie według przepisów. Tutaj, aby jeździć i nie zrobić sobie i innym użytkownikom drogi krzywdy należy zapomnieć, że takowe istnieją. Na pewno nie ma co liczyć, że lokalni kierowcy mają choćby blade pojęcie o kodeksie. Mimo, iż ogólnie ruch jest lewostronny, to nie przeszkadza im w jeżdżeniu pod prąd – jeśli jest akurat taka potrzeba 🙂 Na chwilę obecną jestem mocno przerażona i nie ogarniam za bardzo ich fantazji na drodze. Mam nadzieję, że przywyknę. Z drugiej strony jazda skuterem to świetne uczucie i daje dużą swobodę. Samochody stoją w korkach, a skuterki zawsze jakoś się przecisną. Dzięki mobilności poznaliśmy dzisiaj nową plażę – Berawa Beach, gdzie rzeka wpada do morza, co stworzyło nowe bezkontuzyjne możliwości wodnej zabawy dla moich chłopaków.
