Jedzenie,  Miejsca,  Podróże

Bangkok

Blisko, coraz bliżej. Po 12 godzinnym locie z Paryża wylądowaliśmy na Bangkok Suvarnabhumi Int. Airport. Taksówką zamówioną przez stronę:

https://www.airporttransfersthailand.com/en/ 

przetransportowaliśmy się do hotelu Rambutti Village Plaza, gdzie za niewielką opłatą zostawialiśmy walizki w przechowalni bagażu. Z małymi plecakami, przebrani, bo było już bardzo gorąco, wyruszyliśmy zasmakować lokalnej kuchni. Albert marzył o świeżym soku! Marzenie miało ziścić się niebawem. Zamówił sok jabłkowy. Otrzymał osłodzoną miazgę  jabłkową zasypaną olbrzymią ilością lodu. Był bardzo zawiedziony. Przyznaję był okropny. Poszliśmy dalej, gdzie w kolejnym miejscu napiliśmy się pysznych soków przygotowanych przez dwie kobiety prowadzące lokal. Na ścianie wielu turystów zaznaczało swoją obecność. Rodacy również, więc i „nasi tu byli”. Ostudzeni ruszyliśmy dalej. Po małym spacerku skosztowaliśmy tajskiej zupy i innych lokalnych przysmaków. No to jest ten smak! Miło i cudownie, ale musieliśmy przemieścić się na kolejne lotnisko skąd mieliśmy lot Air Asia do Denpasar. Z uwagi na potężne korki zostawiliśmy sobie bezpieczny zapas czasu. Wróciliśmy do hotelu po bagaże. I szok, nie ma Daniela plecaka! Najważniejszy i najcenniejszy bagaż zniknął. Szybka analiza, gdzie i kiedy był widziany ostatni raz. Mętlik w głowie. Stres ogromny. Za chwilę mogło się okazać, że wcale nie polecimy na Bali, tylko z powrotem do Polski. Wszystkie myśli wskazywały na lokal gdzie piliśmy soki i podziwialiśmy grafomańskie wpisy na ścianie. Daniel, pobijając rekord życiowy w biegu na 800 metrów, odnalazł plecak. Czekał na zapleczu, nietknięty! Dzięki Ci Panie! Są jednak na tym świecie uczciwi ludzie. Sami nie mają zbyt wiele, ale pewne wartości są ponad wszystko. UFF!

Teraz już mogliśmy udać się na lotnisko Don Mueng skąd wylatywaliśmy na Bali. Po wszelkich formalnościach mieliśmy sporo czasu na łapanie wi-fi i kontakt ze światem. Tajlandia pożegnała nas obfitym deszczem. Po ponad czterogodzinnym locie przybyliśmy do Denpasar. Witaj Bali! Jeszcze parę pytań i będziemy oficjalnie w Indonezji. Kolejki gigantyczne. Tego się nie spodziewaliśmy, ale okazało się, że rodziny z dziećmi mają tutaj przywileje i osobne okienko. Cudownie! Skorzystaliśmy z ochotą. Około 2 w nocy byliśmy gotowi ruszyć do naszego hotelu w Canggu. Ostatni etap podróży trwał jakieś 40 minut. Dotarliśmy do Kusuma Guest House. Naszą przygodę czas zacząć.